piątek, 4 lipca 2014

Dary losu z biedronki i nie tylko ;)

Mamy początek miesiąca. Tradycyjnie powinien pojawić się projekt denko, ulubieńcy... no ale oczywiście muszę zrobić odstępstwo od reguły ;)
Jako, że w biedronce jest nowa gazetka promocyjna, w której znajdziemy sporo kosmetyków mniej i bardziej interesujących, pokażę Wam, co mi udało się upolować w tym sklepie i nie tylko tam ;)



 W gazetce w oczy od razu rzuciły się suche szampony batiste. Jak wiadomo, w Polsce można je dostać w drogeriach Hebe i małych osiedlowych, co jednak jest rzadkością. W internecie jest ich pełno, za cenę 15 zł + przesyłka, a w biedronce? 10,99! Może nie jest to nie wiadomo jaka przebitka, ale uważam, że 4 złote tańszy szampon batiste i dodatkowa oszczędność na przesyłce jest jak najbardziej na plus! Tym razem wybrałam zapachy, jakich jeszcze nie miałam - kwiatowy i no właśnie ten w panterkę :D. Dostępne są jeszcze wersje: tropikalna, oryginalna, wiśniowa (chyba) i taka o zapachu świeżości... tak chyba tak. Fresh było napisane :D. Obecnie używam wersji wiśniowej, którą kupiłam w Hebe, a wcześniej miałam tropikalną. Jak nie wiadomo którą wziąć, to polecam tropikalną - ma przepiękny zapach! :)

Drugą rzeczą jest płyn micelarny z bebeauty, w promocji za 8 zł 400 ml. Tym razem dyskont mnie zaskoczył, ponieważ pojawiły się aż 3 wersje do wybory, gdzie dotychczasowo była tylko jedna - nawilżająca. Obecnie mamy do czynienia z wersją matującą do skóry tłustej i mieszanej oraz łagodzącą do skóry suchej i wrażliwej. Powiem Wam, że aż tak łagodzący to on nie jest, da się przeżyć. Ja ogólnie mam wrażliwe oczy i noszę soczewki, więc ciężko jest mi dopasować coś, co będzie odpowiadać, ale śmiało mogę napisać, że płyn z garniera bije na głowę wszystkie inne drogeryjne płyny. Zresztą... chyba już się powtarzam :D

Ostatnim zakupem w biedronce jest podróżna prostownica do włosów. Nie miałam jej kupować, w ogóle nie zwróciłam na nią uwagi, nie wiem nawet, czy była w gazetce.. w każdym razie po 30 minutach chodzenia po sklepie i dumania czy kupić, czy nie, postanowiłam ją wziąć. Jestem zadowolona, bo pomimo ceny (15,99) nie jest typową kiepsko wykonaną rzeczą, a naprawdę fajnie prostuje. Do wyboru były jeszcze małe lokówki i suszarki, również za tę cenę. 



Tak w ogóle, to w środę byłam na mega zakupach; ubraniowych - podkreślam. Jak widać, nic z nich nie wyszło. Niby wszędzie promocje, ale takie, że prawie żadne. Jeżeli koszula, która kosztowała 70 zł , po promocji kosztuje 60 czy nawet to 50 zł, to nie uważam tego za dużą oszczędność. Szału nie ma, dupy nie urywa, staniki nie latają :D. Także z zakupów wróciłam z klapkami z Pepco za piątaka, szamponem z Rossmanna oraz trzema rzeczami z glittera. Akurat z przyjaciółką trafiłyśmy na likwidację sklepu, więc biżuteria była -75%, a akcesoria do włosów  -50 %. Wybrałam sobie kolczyki i gumki do włosów (odpowiedniki gumek z invisibooble), z których jestem bardzo zadowolona i polecam :) Za dwie rzeczy zapłaciłam około 15 zł. Bransoletką z koniczynką obdarowała mnie Kasia - na szczęście, żebym nie zabiła kogoś na drodze i zdała prawo jazdy! :)
Jak widać, z szalonych ubraniowych zakupów wróciłam bez ubrań, za to z szamponem :D... przepraszam! zapomniałam! oczywiście trzeba było spróbować Bubble Tea! Coś pysznego! Zielona herbata z dodatkiem zielonego jabłuszka i kuleczki truskawkowe. Polecam, bo jest to jednak mała odmiana, ciekawostka i bardzo smaczna rzecz:




Łiii! Wiecie co się stało? Właśnie w tej chwili kurier przyniósł mi zamówienie z mintishop <3. 
Niedługo pojawi się ono na blogu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz